Pod osłoną nocy przejechał przez Polskę transport zestrzelonego nad Ukrainą wraku malezyjskiego Boeinga 777. Towarzyszyły mu nieśmiałe protesty klubów „Gazety Polskiej”, przy lakonicznym zainteresowaniu mediów. Niechęć do powracania – a właściwie chyba do poruszania tematu nierozwiązanej do końca tajemnicy zamachu – zatacza coraz szersze kręgi. Pamiętamy, upominamy się, żądamy, ale robimy to coraz ciszej i grono sprawiedliwych powoli wykrusza się o zniechęconych i zrezygnowanych.
Towarzyszy temu odliczanie kolejnych miesięcy bezczynności i mataczenia polskiego rządu, który pomimo analogii do zestrzelonego Boeinga, nie wykorzystał sytuacji, by poruszyć światową opinię, zainteresować media i powołać wreszcie obiektywną, międzynarodową komisję.
Resztki wraku Tupolewa 154M leżą nadal złomowane w Rosji tak, by nigdy nie można przeprowadzić specjalistycznych badań, które mogłyby przyczynić się do wyjaśnienia przyczyn tragedii. A nad Polskę nadal powracają grudniowe noce, kryjące mroczne tajemnice i pamięć o zbrodniach.
Aleksander Rybczyński